piątek, 29 stycznia 2016

Wystarczy zrozumieć.

Bywają dni, które zasnuwają niebo, ciężkimi burzowymi chmurami. Bywają noce nieprzespane, zastępujące miękką poduszkę, twardością kamienia i głową trosk ciężarem.  Noce, nie przykrywające nas kołdrą z chmur, i  ich puszystością, tylko zgrzebną  narzutą i jej szorstkością.  Teraz jednak, kierujemy się w inną stronę, stronę czystego nieba.  W stronę, jaśniejącego na nim słońca i tego, czego nam potrzeba.  Teraz, kierujemy się w inną stronę, w stronę która jest nocą. Lecz już nie tą samą tylko tą, która służy nam pomocą.  Może, połączenia tych dwojga cudów, zjednoczenia nieba, może właśnie tego jest nam trzeba.  Dlatego za każdym razem, kiedy dzień oferuje nam swą wielobarwną tęczę, a noc szczyci się swą błyszczącą zorzą, przeżywamy coś, co nazywamy własną metamorfozą. Chyba, właśnie wtedy słońce, z księżycem stają w konkury. Które z nich jest nam bliższe, bliższe ludzkiej natury.  Może właśnie w tych chwilach, stajemy się bardziej wrażliwi, może bardziej delikatni i być może, bardziej troskliwi.  Być może, na szczerość bardziej otwarci. Być może, wtedy dopiero otwieramy oczy na to, czego sami jesteśmy warci.  Wtedy, mamy okazję uszczknąć kawałeczek błękitnego obłoczku, symbolu dobra nieba.  Wtedy, mamy również okazję, choć przez chwilę potrzymać w dłoniach spadającą gwiazdę marzeń, jedną z tych, których naszemu sercu  dotąd nikt nie dał.  W końcu sami jesteśmy, blaskiem i cieniem, nocą i dniem.  Zgodą i jej przeciwieństwem, dającym przyzwolenie, lub też mówiący nie.  Czy ktoś to dostrzeże, pojmie, doceni, nieważne tak naprawdę. Bo my w ten sposób, staniemy się ocaleni.  Ile z tego zostanie dla nas, nie ma na to cennika i to również nie jest naszym priorytetem, bo my rodzimy się po to. By kochać drugiego człowieka.

niedziela, 24 stycznia 2016

Dajmy sobie pozwolenie.

Wiarą, szczęściem, miłością i pozwoleniem, być sobą, a nie kimś na pozór. Ukryci, tak głęboko. Schowani, we własnych zwątpieniach. A, przecież stworzeni po to by istnieć. Całymi sobą, lecz nie tylko cieniem.  Każdą komórką świadomości, każdym mięśnia drżeniem, każdym oddechem serca, i  zegara biciem.   Zwątpienia są na tyle tylko pochowane, by w każdej chwili, mogły powstrzymywać szaleństwo, nie zawsze nam chciane.  Komórki świadomości, równie dobrze mogą przedstawiać świat realny, jak i jego odwrotność. Potrafią być prostą, krzywą i łamaną, lub jedną z innych niezmierzonych możliwości, która nie jest nam znaną.  Lecz są chyba szczególnie po to, by dać nam poczucie człowieczeństwa i możliwości.  Drżenia mięśni.  Są uzmysłowieniem strachu ale i podniety, uniesień doznań, wrażeń i wszechrzeczy.  Oddech.  Daje nam spokój, jak i ostrzeżenie. Nieraz posłuchajmy jego rytmu.  Serce.  Wiadomym jest, iż pozostanie zagadką umysłu, i nie wiadomo czy kiedykolwiek poznamy jego tajemnice.  Może być uroczyskiem, miejscem w głębokiej puszczy ukrytą. Jak i otwartą polaną, lecz wśród innych jej podobnych, nie poznaną i nieodkrytą. Może to być miejsce, szczerością i prawdą, jak i tajemnicą tajemnic spowite. Może również być przykładem ugoru, pod parasolem naiwności skryte.  Przychodzi w końcu uznanie, lecz nie o innych ludzi chodzi, tylko siebie samego, o akceptacji doznania i jej dokonania.  Zaczynamy od początku naukę chodzenia, od prób na czworakach, potem na kolanach, aż do momentu pełnego powstania. Niepewne pierwsze kroki, nogi jeszcze słabe, lecz odkrywamy w tym coś, co coraz bardziej wciąga, i daje nam równowagę, jak i przewagę.  Nad tymi, którzy wciąż pozostają na kolanach. Którzy nie chcą powstać a, boją się upadać.  Być może powodu strachu, lub zwyczajnej rezygnacji.  Być może zawiedzenia, lub po prostu, siły powstania.   Być może, staniemy się tym samym, jako po raz pierwszy, tym uroczyskiem nieodkrytym. Może w końcu jednak zauważone przez kogoś, kto potrafi je pokochać i odnaleźć w tym miejscu myśli nieodkryte. Obsiać je obficie ziarnem, i  obdarzyć  plonem dla nas niespotykanym, a samemu sobie nieznanym.

wtorek, 19 stycznia 2016

Poszukiwanie.

Stanął na skraju, krystalicznie czystego źródła. Miejsca o którym tylko śnił, które wydaje się tylko bajką i które znika wraz, ze świtu przebudzeniem.  Poznał już wiele snów, poznał ich odzwierciedlenia w swej rzeczywistości. Były to źródła, tęsknoty, zdrady, szczęścia i nawet miłości. Lecz każde z nich, pod swą przezroczystością, skrywało mętną toń, choć nęciło swym urokiem.  Wielokroć zadawał sobie pytanie, kiedy, jak długo, dlaczego nie teraz? Zamiast odpowiedzi, ich miejsce zajmowała pustka. Uczucia mogące zniewolić duszę, jak również umysł.  Teraz po kolejnym przebudzeniu zapragnął, by senne miraże stały się rzeczywistością. Choć zawsze tego pragnął, nie miał nigdy śmiałości, by dać sobie samemu, na to przyzwolenie.  Przyszedł jednak czas, by odnaleźć to źródło, mimo wszelakich przeszkód. Miejsce, wyśnione, wymarzone i stające się ziszczeniem pragnień.  Jeśli odnajdzie to źródło, a w to wierzy, przyjdzie jego czas spełnienia. Nie będzie już wokół pustkowia, nie będzie już jałowego bezmiaru codzienności, nie będzie już niespełnień.  Jeśli odnajdzie to źródło. Będzie ono, wokół palety barw najprzeróżniejszych skryte, o których dotąd nawet nie miał pojęcia, będąc samemu zwyczajną szarością, wśród jemu podobnych. Będzie ono, upojnością zapachów otoczone. Będzie ono, miłością wypełnione pucharami z których, jej pragnienia będzie można spijać w każdej chwili, by czerpać je bezustannie, zaznając wreszcie jej pełni.  Gdy stanie u tego źródła, zanurzy w nim swe dłonie. Gdy stanie u tego źródła, obmyje swą twarz. Gdy stanie u tego źródła, zanurzy się w nim cały.  Wtedy, stanie się nowym człowiekiem. To będzie właśnie spełnienie.


czwartek, 14 stycznia 2016

Przeznaczenie.

Każdego dnia, z każdą z kolejnych mijających chwil, na nowo poznajesz siebie. To, czego dowiadujesz się o sobie, bywa zarówno, zaskoczeniem, przerażeniem jak i radością odkrycia. Nie na wszystko, jesteś przygotowany. Bowiem, to do czego byłeś przyzwyczajony, i wydawało się twoją stabilnością, nagle potrafi odmienić twe życie.  Kolejne odkrycia, mogą być dla ciebie zbawienne, dające nowe szanse, możliwości, przywracające wiarę w siebie.  Wtedy, życie stawia przed tobą kolejne wyzwania. Z czym, możesz się spotkać w konfrontacji z nowym? Twoim wrogiem, może się okazać strach.  Ten sam strach, który kiedyś patrzył na ciebie wielkimi oczyma, a ty chcąc przed nim uciec chowałeś głowę pod kołdrą, myśląc że tam ciebie nie dosięgnie.  Dzisiaj, już wiesz że chowanie się, jest tylko złudzeniem bezpieczeństwa.  Przyszedł wreszcie czas, by stawić czoła, lękom, obawom i koszmarom.  Teraz to one, w trwodze powinny uciekać, przed tobą.  Właśnie te strachy powinny zobaczyć, że nie jesteś już ich bezwolną marionetką.  Teraz to one, zobaczyły wielkie oczy niosące strach, lecz patrzące już nie na ciebie, tylko wprost  na nie.  Oczy, pełne wiary w swe siły, odrzucające lęk. Oczy, roziskrzone poprzez wyzwanie. Oczy, bez ciemności, bez bezimienności cienia. Oczy, które odnalazły kolory. Oczy, spoglądające w przyszłość.  Zmieniło się, twoje postrzegania świata.  Sam nie wiesz kiedy, stałeś się właśnie przyszłością, którą sam wykreujesz. 

wtorek, 5 stycznia 2016

Coś nieuchwytnego.

Budzisz się i nie wiesz kim jesteś?  Znasz swoją tożsamość, jako człowiek, ale cóż prócz tego?  Może równolegle jesteś gwiazdą, ledwie widoczną na niebie o bladym świcie, dającą ostatnie wskazówki nocnym wędrowcom, szukającym swej drogi.  Być może, staniesz się spóźnionym promykiem słońca, który obudzi  zmęczonego wędrowca, dając mu odpocząć, lecz jednocześnie dając mu szansę przedłużającą dotarcie do kresu swego przeznaczenia. Kto wie, czy nie staniesz się kroplą rosy gaszącą pragnienie, ratującą życie.   Nie zmienisz przeznaczenia, choć tyle razy wydaje się tobie, że pomyliło ciebie z kimś innym.  Próbować jednak, nie jest niczym złym i choćby bywały niepowodzenia, nie możesz się tak po prostu poddawać.   Zasypiasz z miłością w sercu, i niemożliwym zdawało się tobie przebudzenie, bez tego uczucia.  Przychodzi jednak chwila, która ma na imię zwątpienie.  Próbujesz ją zrozumieć, a ona z ciebie kpi. Nie otrzymasz bezpośredniej odpowiedzi. Są za to niezrozumiałości, których możesz nie dostrzegać, lub nie chce się dostrzec.  Zrozumienie byłoby wybawieniem dla rozsądku, ale czym  jest  jego brak?   Urzeka nas łąka pełna rozkwitających kwiatów. Górskie strumienie, wraz ze swą siłą wydobywającą, niby z ni kąt   Jesteśmy zafascynowani, bezmiarem mórz i oceanów. Mimo strachu, odczuwamy podziw dla burz i wiatrów, dla ich potęgi.  W tym wszystkim próbujemy odnaleźć  siebie.  Może, właśnie jesteśmy to my. My ,jesteśmy tymi żywiołami nie dającymi się okiełznać.  Spróbujmy odnaleźć siebie.  Nie dajmy się stłamsić regułom, kanonom, przyzwyczajeniom. Chcesz być wiatrem nieokiełznanym, bądź nim! Chcesz być przepięknym  kwiatem, bądź nim.  Chcesz być szaleństwem, to twój wybór. Chcesz być sobą, to zostań sobą i to będzie prawda.