sobota, 24 grudnia 2016

Święta święta jako powiadają.

Życzę wszystkim blogowiczom jak również tym, którzy zaglądają na nasze strony przypadkiem. Zdrowych Wesołych Pełnych Szczęścia i Radości Świąt Bożego Narodzenia. Dużo Pokoju  Wyrozumiałości Zrozumienia i Wytrwałości w oczekiwaniu na Spełnienie swych Marzeń.  Piotr.

piątek, 9 grudnia 2016

Odrodzenie.

Świat wariuje, nic już nie jest stałe. Nic nie można przewidzieć. Na żadną rozsądną odpowiedź czekać nie można, wszystko jest odwrócone do góry nogami.  Przestały rosnąć drzewa marzeń, już nie wypuszczają nowych, zielonych listków nadziei. Teraz możesz tylko obserwować, jak zmieniają kolory dając jeszcze chwilę zachwytu, by zaraz potem umrzeć.  Rozczarowanie. Właściwie, nie powinno być zaskoczeniem. To po prostu przemijanie. Do pewnego czasu tego nie dostrzegasz, a ono cierpliwie czeka. W końcu jednak oczekiwanie, też ma swe granice. Zaczyna dawać delikatne sygnały. Jeśli ich nie dostrzeżesz, co dalej ?  Będziesz myślał, że koło dalej się toczy w swym nieustającym rytmie. Tym czasem, stanie się zupełnie coś innego.  Przyjdzie do ciebie nagle, bez zapowiedzi. Przyjdzie do ciebie naga, bez wstydu. Przyjdzie do ciebie obnażona, nie ukrywająca niczego. Nie bezwstydna, nie wulgarna, lecz prawdziwa. To będzie prawda.  Weźmie ciebie w swe ramiona.  Co wtedy zrobisz? Nie wiesz. Dlatego że jeszcze się z nią nie spotkałeś.  Być może się zawstydzisz, być może zarumienisz. Być może oddasz się jej. Być może ją odrzucisz?  Co dalej?  To wszystko zależy od twych sił.  Sił które są w tobie ukryte, a ty jeszcze ich nie poznałeś.  Okazać się może, że wbrew pozorom twej świadomości, nie wszystko o sobie wiesz. Więc kiedy do ciebie przyjdzie, czy będziesz gotowy na jej przyjęcie?  To są decyzje, które musisz podjąć. Tak lub nie.  Po tej decyzji możesz być zaskoczony.  Bowiem. Może się okazać, że drzewa marzeń jednak nie do końca umierają. Wypuszczają nowe korzenie, a wraz za nimi pojawią się kolejne zielone listki nadziei.

niedziela, 25 września 2016

Szacunek.

Pochylił się nisko, by złożyć hołd ciemności nadchodzącego wieczoru. Pochylił się nisko, by złożyć hołd dniu przebytemu, i słońcu które było dla niego łaskawe. Wiedział o tym dobrze. Że zarówno dzień, jak i noc dają życie, poprzez swą energię wszystkiemu. Choćby nawet było kruche i słabe.  Brał przykład, z świadomości otaczającej go przestrzeni.  Kwiaty rozchylają swe płatki szukając ciepła słońca. Tego, które maluje ich barwy , dając kolory się niekończące.  One swe miejsce znają. Kłaniając  się porankowi, a składając swe płatki mówią księżycowi dobranoc.  Nie wszystkich dotyczy ta reguła.  Jednym daje to uspokojenie, a w innych zbiera się furia. Powód prosty, że kłaniać się muszą.  Są postacie nocy, za dnia się ukrywający. Mimo to dziękujący dniu, za to że się skończył a, przy tym  oddał ich władaniu nocy. Nie muszą to wcale być ludzie źli, lub nie lubiący słońca. Tak zwyczajnie. Choć, nie dla wszystkich do pojęcia.  Jedni żywią się nocą.  Jedni żywią się dniem. Taka jest ich potrzeba. Nie należy im w tym przeszkadzać, bo i jedni i drudzy, dziękują składając hołd w kierunku nieba.  Każdy z nas potrzebuje swobody. Żadnych klatek, ogrodzeń, ciasnych przestrzeni, a nade wszystko wolności.  Jesteśmy tylko maleńką cząstką, nieogarniętej całości.  Jesteśmy drobinami, w cudowny sposób złożonymi właśnie w tą całość.  Jesteśmy ziarnami rzuconymi w ziemi łono, przynoszącymi plon życia, by ziemia mogła ocaleć.  Pochylajmy się nisko, choćby w myślach. Oddajmy hołd światłu i ciemności, bowiem wszystkie są dla nas. One są po to, by siebie równoważyły. Byśmy nie ulegali jednostajności.

poniedziałek, 19 września 2016

Wystarczy chcieć.

Nie musisz na siłę słów wypowiadać, zwłaszcza gdy ich brakuje. Nie musisz na próżno ich szukać, by treścią dotarły do swego celu. Czasami wystarczą gesty, lub spojrzenia szczere.  Porozumienia tworzą się po przez umysł i duszę.  Wtedy właśnie, tworzą się więzi prawdziwe. Lecz nie krępujące, a pełne swobody i przy tym bez fałszu.  Pokładasz w nich zaufanie i oby się sprawdziła jego siła.  Musisz sam dostrzec, cienie i blaski aury drugiego człowieka. Musisz też przyjąć istotę zaklętą w jego osobowości, by potem nie poddać się rozczarowaniom.  Każdy z nas spogląda na życie inaczej. Każdy z nas inaczej je odbiera, i inaczej interpretuje wydarzenia, które w nim zachodzą.  Tutaj właśnie powinniśmy znaleźć jądro całości. Połączenie zrozumienia, i akceptacji, czyli empatii, a co za tym idzie poznania samego siebie.  Czyli człowieczeństwo i jego dobre, jak również złe strony.  Niektórzy z nas noszą w swych sercach pąki kwiatów, a inni kolce ich łodyg. Być może, te kolce bronią dostępu do zniszczenia kwiatu. Lecz jednocześnie kaleczą dłonie, które chcą ten kwiat osłonić przed zniszczeniem.  Bywa że nadmierna troskliwość, czy też opiekuńczość może stać się dla niego zgubą. Zbytnia ochrona pozbawia je naturalnej odporności, przed potęgą żywiołów codziennego życia. Lepiej pozostawić je samym sobie, a pomagać w ciężkich chwilach w których widzimy że tego potrzebują. W razie tejże potrzeby, będziesz dla nich słońcem, lub też deszczem. Będziesz zbierał ich zwiędłe liście, by nie musiały patrzeć na to co przeminęło. Będziesz dzielił z nimi radość, kiedy pojawią się nowe.  Nie potrzebujesz słów, wystarczy że będziesz ich opiekunem.   

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Zmiany.

Straciłeś po raz kolejny słowa, które miały dla ciebie znaczenie w danej chwili, w danym tobie momencie.  Cóż z tym zrobić?  Odpowiedź jest niby prosta, pisać od nowa.  Lecz jak odnaleźć coś, co umknęło i nie zapisało się w twej świadomości. Tworzyć nowe, niby prosta rzecz. Jednak myśl o stracie, nie daje spokoju. Utrata myśli straconych, obciąża mnie, ciebie, i każdego kto je stracił. Myślisz, że je odnajdziesz.  Nigdy nie odnajdziesz, tego co stracone.  Spoglądasz w niebo, oślepia ciebie blask słońca, a jednak się w nie wpatrujesz i nie ma na to logicznego wytłumaczenia.  Spoglądasz w niebo i widzisz księżyc, jego blask, spadające gwiazdy, a pośród nich nadzieje, która nie nadejdzie, a mimo to. Również nie ma na to logicznego wytłumaczenia, a jednak w nie się wpatrujesz.  Może  dla tego że przenoszą nas w przestrzeń.  Niosą nas w przestrzeń, po to by dać nam, właśnie te chwile. Chwile, które dają nam możliwość szybowania, lotu wśród nich i nieograniczonej wolności myśli.  Możesz wyrazić w nich wszystko. Tego nikt tobie nie zabroni.  Jesteś sam słowem. Jesteś sam twórcą słów. Jesteś za nie odpowiedzialny.  Jesteś sam krytykiem karcącym siebie samego, kiedy zmieniasz  zdanie. To niezwyczajne, to nadnaturalne, lub też nie. Dobrze byłoby gdybyś to dostrzegł.  Słowa wciąż wirują wokół twego jestestwa.  Tutaj jednak pojawia się trudność. Wiara w siebie, też ma swe granice. Pierwsza próba, druga nieudana, i następne zniechęcają. Mimo to wierzysz, że będzie inaczej, a nawet lepiej.  Może przyjść dzień, kiedy trzeba się pogodzić z rzeczywistością. Lecz z jaką?  Przecież sam jesteś jej kreatorem.  Czasami robisz uniki, by nie stanąć z prawdą twarzą w twarz. Udajesz sam przed sobą, byle tylko nie poczuć bólu. Masz doświadczenie i wiesz czym on jest, nie chcesz by do ciebie wrócił.  Lecz nie dostrzegasz, jaką przychodzi ci za to płacić cenę.  On wróci w dwójnasób, a czy tym razem go zniesiesz?  Daj sobie szansę, jeśli jeszcze możesz. Nie odwracaj głowy, unieś ją do góry i spójrz jej prosto w oczy rzucając wyzwanie.  To nie ty jesteś przegrany, tylko czasami brakuje słów w odpowiedniej chwili.

Daj sobie szansę.

Ukryta prawda, w chmurach pozorów.  Tylko one potrafią ją zasłonić, przed wścibskimi spojrzeniami.  Chcesz ich uniknąć, skryj się właśnie w nich.  Nigdy jednak, nie będziesz wiedział. Czy z uda się  z nich wydostać, by ujrzeć dzienne światło.  Kiedyś, może zaskoczyć ciebie czas.  Przyjaźń i miłość niesie ze sobą, zarówno dobro jak i zło a, ty nie wiesz które z nich ciebie dotknie.  Może to nawet lepiej. A dlaczego? Sam daj sobie na to odpowiedź.  Przyjaźń i miłość z natury, jest kojarzona z dobrem. Tymczasem.  Jesteś jej pewien, oddajesz jej siebie a, ona potrafi stać się niewierną.  Jakie jest twoje zaskoczenie, jakie rozczarowanie, jaki odczuwasz ból, kiedy ciebie zawodzi.  W jednej chwili, potrafi zmienić całe twe życie, a ty tracisz wiarę we wszystko, co miało dla ciebie jakąkolwiek wartość.  Nie ma sposobu, na pogodzenie się ze stratą.  Ktokolwiek będzie starał się to tobie wmówić, z pewnością nie będzie o tym sam, przekonany tak do końca.  Lecz od czego są złudzenia.  Stracone zaufanie, nie ma jednak w sobie siły regeneracji.  Nie odnowi się za sprawą jednego uczynku.  Nic nie wypełni pustki, po krzywdzie którą tobie zrobiono.  Czegoś co było twoją podporą w chwilach złych, i utrzymywało ciebie w stabilności,  kiedy już miałeś upaść.  Jednak jak pisałem, może zaskoczyć ciebie czas.  Ty nadal będziesz ukryty w chmurach pozorów. I twe serce będzie się bało. Lecz  będzie chciało za wszelką cenę zobaczyć słońce.  Zapytasz dlaczego, po tylu przegranych, niepowodzeniach, przecież nie warto.  Warto, tylko trzeba przezwyciężyć strach.  Strach, który nas sparaliżował po stracie.  Rozgońmy chmury.

Przepraszam usunęło mi komentarze od was, czego żałuję, 


niedziela, 31 lipca 2016

Metamorfoza.

Tym razem, sen nie chce być twym przyjacielem. Każe czekać, na wyśnioną krainę łagodności, i szczęścia. Choć masz zamknięte oczy, by nie widzieć otaczającej cię rzeczywistości, to jednak przychodzą. Senne fantomy, obrazy na które tak bardzo czekasz. Nie każdy sen jest, kolorową bajką ze szczęśliwym zakończeniem. Nie każdy sen, daje nam ukojenie.  Nie każdy sen, woalem miraży przykrywa niepowodzenia doczesności.  Bywają sny, do których wkradają się zmory.  Widziadła, majaki, zdające się wyjęte, wprost z piekła maszkary i potwory.  Wspomnienia, wydające się dawno przez nas zapomniane, do których nie chcemy wracać. Jednak w naszej pamięci jak w kamieniu wyryte, zapisane. Sny, niosące ze sobą niepokój i pytania. Coś, co po przebudzeniu, dalej jest chwilą niepewności i nierozeznania.  A, jednak.  Znajdziesz w nich wszystko. Miłość, zdradę, strach i odwagę. Odkryjesz światy, dotąd tobie nie znane. Za jednymi będziesz wprost tęsknił po przebudzeniu, a o innych będziesz chciał jak najszybciej zapomnieć, nad ranem.  Zwijają się i rozwijają, tworzą wzory. Ujmują prostotą, a przy tym w swej gmatwaninie pokazują, coś czego nie doznaliśmy do tej pory.  Rozwijają swe sieci, niczym pajęczą nicią, lub mackami ośmiornicy.  Z każdym przychodzącym porankiem dnia, nie jesteśmy już tacy sami.  Poranna pobudka. To niby jesteśmy my, a jednak nie, inni nieznani.

wtorek, 12 lipca 2016

Walka z czasem.

Mają przychodzić z czasem. A, tym czasem.  Krążą. Gdzieś w ponad naturalnej przestrzeni, próbują nas odnaleźć.  A, co my robimy. Czekamy. Na co?  Na to, że przyjdą, zapukają do naszych drzwi i pokażą obraz, który stanie się kluczem do ich odnalezienia. Byłoby by im łatwiej, prościej, gdyby nie wcześniej popełniane błędy. Choć, ponoć na nich się uczymy? Jeśli tak, to dlaczego są takie trudne do wyjaśnienia.  Próbujemy, spojrzeć w swe wnętrze. I tylko my, możemy dostrzec w nim prawdę. Czy jest tam dobro, czy też zło. Dlatego, też nie wiemy, kogo możemy tam spotkać. Czy zobaczymy Anioła, czy też Diabła.  Obie postacie, są skrajnościami, lecz obie zdają się nam bliskie.  A my, nie wiemy jakiego koloru chcielibyśmy mieć skrzydła. Przecież je mamy.  Nie możemy, zbyt długo mieć ich złożonych, w szaleńczym pikującym locie w dół. Zbyt późne ich rozłożenie, nie da nam szansy na ponowne wzbicie się w przestworza, i zakończy się upadkiem.  Nie możemy, także pozwolić na to by były zbyt długo rozłożone, szybując w stronę słońca. Złudzenie ciepła i bezpieczeństwa, może doprowadzić do ich spalenia.  Przenieśmy wreszcie granice, swych lęków i obaw. Obejmijmy swą świadomością, istotę naszej osobowości. Zaufajmy samym sobie, i możliwością odkrycia tego, co głęboko w nas skrywane, a przy tym tworzy z nas zupełnie kogoś innego. Nie czekajmy więc zbyt długo, na te które mają przychodzić z czasem.  Kim one są?

niedziela, 19 czerwca 2016

Naturalność nieprzewidywalna.

Świat kryje przed nami, wiele tajemnic.  Wiele odpowiedzi na nie, nie możemy odnaleźć. Lecz, może  znajdują się w jednym miejscu.  Unieś głowę i spójrz w górę, a możliwe również, że znajdziesz odpowiedź gdzie szukać.  Jedyne miejsce, które skupia w sobie wszystko. Tam znajdziesz. Miłość, nadzieję, wiarę, przyjaźń, przeznaczenie i nieopisane, nawet nieznane nam dotąd istoty uczuć.   Niestety.  Znajdziesz tam również ich odwrotności.  Zdradę zamiast miłości, utratę wiary zamiast jej utrwalenia, podupadłą nadzieję, i zawiedzioną przyjaźń.  Tam też mieszkają smutki i radości.  Zazwyczaj nie zwracasz na nie swej uwagi, bo po cóż. One jednak przemijają każdą chwilą, niosąc nam coś nowego. Nigdy nie wiesz, co przyniosą.  Niekiedy jesteś w nie zapatrzony, hipnotyzują ciebie swą mocą.  Wtedy, jesteś bezradny jak zagubiony, porzucony szczeniak, i szukasz  litości duszy, która dałaby tobie poczucie bezpieczeństwa.  Czasami chcesz wszystko zmienić, odmienić, zacząć od nowa.  W chwili w której to piszę, za chwile zaczną poddawać mnie swym pytaniom.  Już słychać grzmoty, coś zaczyna ukrywać słońce, a strach wraz z pięknem pokazują błyszczące błyskawice.  To jest właśnie istota istnienia.  Nie okiełznanie, nie przewidywalność, nie zwyczajność.  Za to wszystko naturalność.  Chyba to wszystko, możesz właśnie tam znaleźć, unosząc głowę i spoglądając w górę. 

środa, 1 czerwca 2016

Jeśli tylko chcesz.

Po drugiej stronie, też istniejemy. Może nie tacy sami, nie tak skonstruowani, nie tak realni. Lecz nadal to my, każdy inny, nieodkryty, indywidualny.  Może to być sen, w którym spełniają się marzenia. Może niedostępna druga strona księżyca.  Być może doświadczamy tego, z czym tu na ziemi mamy do ukrycia.  Jeszcze nie wiemy, czy to będzie radość, czy smutek.  Lecz czym, było by życie bez poznawania.  Zagubilibyśmy się w nim. Stracilibyśmy sens życia, gdybyśmy wszystko wiedzieli, i nic nie byłoby przed nami do ukrycia.  Cóż by nam pozostało, pustka, wegetacja. Brak  sensu istnienia.  Nie tego chcemy, chyba nie tego nam trzeba.  Spotkanie dwojga, Adam i Ewa.  Czy lepiej znać prawdę, czy lepiej nie znać odpowiedzi? Co dla nas lepsze?  Wrażliwość, miłość, wszelkie inne uczucia, zajmują miejsce w naszych sercach, których domem jest dusza. To wszystko, z czego jesteśmy zbudowani. Lecz przecież są inne światy i stany świadomości, lecz choć to napiszę jest banalne, jesteśmy tam tylko gośćmi.  Cóż nam przeszkadza, co staje na drodze. Zakazy, przesądy, opinie, a może brak odwagi, by znaleźć się na nowej nieodkrytej dotąd drodze.  Po drugiej stronie słońca też istniejemy, choć gorejącej, możemy również znaleźć się w krainie cieni.  To nie znaczy wcale, że nie możemy tam odnaleźć siebie i coś zmienić.  Całe swe życie krążymy po orbicie wszechświata, czujemy jego siłę, moc, potęgę. Ale czy jesteśmy wobec niego bezsilni. Nie. Powinniśmy tworzyć, nowe światy. 

środa, 4 maja 2016

Widzieć, nie zawsze znaczy dostrzec.

Cóż one robią?  Spoglądamy na nie, jeśli tylko pozwalają na siebie spoglądać.  Wtedy, możemy choć przez chwilę poczuć się ich cząstką.  Sądzimy, że wciąż są takie same. A, jednak.  Wystarczy tylko jedno drgnięcie powiek, by stracić je z oczu.  Może nam się wydawać, że nadal na nie patrzymy. Jednak, jest to tylko złudzenie tak rzeczywiste, że po prostu mu ulegamy, bez wątpliwości i pytań. Dlaczego, i  z jakiego powodu. Z braku świadomości zmiany. Czy jest nam z tym źle?  Nie wiemy. To właśnie, z powodu jej braku.  Dzieli nas niby nieosiągalna przestrzeń, a mimo to jesteśmy tak blisko siebie. Na wyciągnięcie ręki.  To właśnie przez nie, ale także dzięki nim. Gubimy się i odnajdujemy.  Są darem i zagładą. Dają i odbierają.  Kiedy spadają, opuszczając swój kosmiczny świat. Widząc to wypowiadamy swe życzenia.  Gdy, zdarzy nam się kochać w ich blasku. One, dzielą się z nami swym oddechem. My, przyjmujemy jego tchnienie z wdzięcznością, i dzielimy się nim między sobą.  W swych oczach wpatrzonych w siebie, po przez  dostrzeżenie w nich ich odbicia, odkrywamy miłość. Tą samą. Która gaśnie, wraz z ich zniknięciem. Tego zawsze żałujemy. Potrafią, też nas zwodzić. Czyniąc swym blaskiem, i światłem obietnice. Obietnice, które potrafią dać nadzieję wraz z ich ujrzeniem, i nagle ją odbierając, wraz z ich nagłym odejściem w niebyt.  Lśnienie, może zamienić się w ciemność.  Czasami, sami nimi się stajemy.  Jesteśmy darem? Oczekiwaniem na niego? Czy też niespełnieniem? 

czwartek, 21 kwietnia 2016

Może się zdarzyć.

Spogląda magia, w nasze oczy. Spogląda nawet, gdy mamy je zamknięte.  Może połączyć z nocą dzień, odnaleźć miejsca w nas, i sposób by otworzyć drzwi,  jej siłom niedostępne.  Pozwólmy , na ukazanie mocy swej, otwórzmy się na dziwy, i rzeczy niepojęte. Wtedy wraz z dotykiem jej, dostrzeżemy to, co umyka nam, a jest pięknem.  Może, da nam w rękę różdżkę swą, a przy tym przyzwolenie. Kiedy pozwoli połączyć z nocą dzień, odkryje to, co do tej pory wydawało się nam, że jest nam niedostępne.  Rzucimy wtedy własne czary, by świat uczynić lepszym.  Słabym dodamy w siebie wiarę, nadzieję, i zachętę.  Tą, różdżką jesteś właśnie ty. Jej mocy sam, nadasz kierunek.  Czy chcesz być dobry, czy też zły, czy nieść zagładę, czy ratunek.  Pomyślmy jednak o radościach, wolności duszy bez jej łkań.  Pomyślmy o rozwijających się w niej kwiatach. Miłości, szczęścia, rozchylających się jej płatkach, mówiących wprost do ciebie. Kochaj mnie, a jeśli mnie pokochałeś, bądź przy mnie, i przy mnie trwaj, bez względu na pogodę, nawet kiedy me listki będą opadać.  W tobie znajdę ratunek, w szczęściu.  Niech nas zachwyca noc i dzień, niech wyobraźnia sięgnie niebios, a nawet ponad nie, bo granicami jest tylko niemoc.  Jeśli przezwyciężymy właśnie nią, bądźmy jak dmuchawce, szukając ciągle nowych miejsc, niesionych wiatrem.  Skorzystajmy z tego, co nam dane. Pozwólmy gwiazdą spadać. Niech noc połączy się z tym  dniem, kiedy magia ma to sprawiać.  Niech spadnie na nas czaru deszcz, i obsypie nas łaskawie. Ja się wreszcie dowiem, kim jestem i ty też, wreszcie będziemy mieli szansę by odnaleźć się.  Więcej słów, nie trzeba pisać, nic dodać i nic ująć. Jeśli szansę od magii masz, należy ją z wdzięcznością przyjąć.

poniedziałek, 14 marca 2016

Podróż w nieznane.

Budujesz, swoją arkę. Arkę, być może nie przymierza, nie dla całego świata.  Lecz taką, która będzie twoim schronieniem, przed potopem niespełnień, przegranych, lub też zawiedzeń. Budujesz, swoją arkę. Arkę, ocalenia swej istoty, która pozwoli tobie, na unoszenie się, i wznoszenie na sztormowych falach przeżyć.  Budujesz, swoją arkę. Lecz, nie ze ściętych drzew, tylko z uczuć duszy.   Cóż, możesz ze sobą zabrać, w podróż nieznaną.  Może, bagaż doświadczeń, który byłby ostrzeżeniem przed przegraną. Lub, też równie dobrze, pełen wskazówek na wygraną. Być to mogą, właśnie te drzewa których nie ściąłeś , by ową arkę zbudować. Bo, one do ciebie przemawiają w swej mądrości. Być może, kwiaty w których kryje się piękno i miłość. A, może nasiona ufności, zaufania i wiary w to, że nie zawsze trzeba być skrzywdzonym, krzywdzącym. Tylko, tym kogo często nie bierzemy pod uwagę, czyli sprawiedliwym.  Nie wyrocznią, nie prawdą jedyną, popadającą w samo zachwyt, lub samouwielbienie. Lecz czystą ewentualnością, wyborem, możliwością. Garścią ziemi, zaczątkiem do szczerości, z której  kiedyś zbudujesz cała drogę.  Zapewne, zabrał byś ze sobą wiatr, który by swym oddechem napełniał płuca twych żagli.  Wiatr, który dał by siłę skrzydłom gołębim twego serca, na podróż do miejsca w którym chciałbyś osiąść.  Słońce radosne i ciepły deszcz, blask księżyca i gwiazdy na niebie. Wszystko po to, by przetrwać i nie zagubić siebie, w trudnej podróży.  Nie możesz również zapomnieć, o choć kilku iskrach ognia. Ognia, który może doprowadzić ciebie do gorączki myśli, i zniszczyć. Lecz, również tegoż samego, tyle że w innych barwach pałającego. Ognia, dającego poczucie bezpieczeństwa, ciepła, a nawet rozkoszy. Ognia, niosącego ze sobą spokój i tak potrzebne światło nadziei, dla wędrujących tak jak i ty pośród nocy.  Dlatego właśnie, budujesz arkę.  Zwyczajną łodzią pływasz teraz, a chcesz to zmienić.  Potrzebujesz czegoś więcej, światła, uczuć, przestrzeni.  Potrzebujesz arki, by swe życie odmienić. 

poniedziałek, 7 marca 2016

Postrzeganie.

Przyszedł dzień, zresztą podobny do wielu innych, niewyjaśniony. I, jak to zwykle bywa, znaków na niebie, czy też na ziemi, próżno by było szukać.  Choć, może się pojawiły, lecz ty ich nie dostrzegłeś. Przynajmniej, do pewnego czasu. Przyzwyczajony do szarości dnia, nie oczekiwałeś żadnej zmiany. Tymczasem, twoje wewnętrzne ja, stukotem serca próbowało się do ciebie dostać. Trudno, jednak jest przedostać się, poprzez letarg uczuć uśpionych.  One, nie budzą się na zawołanie. Często, nie słyszą dobiegającego do nich stukania, lub dochodzi do nich odgłos tak słaby, że nie wiedzą. Czy, to jest nadal sen, czy prawdziwe wołanie do przebudzenia.  Od czego, jednak jest przyjaciółka.  Jedyna wierna, niezakłamana.  Natura. Czy też człowiecza, czy też przyrody, czy też nieokreślona dotąd, przez nikogo nie nazwana i niezdefiniowana. Lecz, musi być prawdziwa.  W końcu jednak otwierasz oczy, choć jeszcze mgłą snu spowite, lecz z każdym podniesieniem powieki, coraz bardziej ostrość odzyskujące.  W swej głowie, nadal słyszysz coś, co może być przekazem. Lecz jest on odległy, cząstkowy, niewyraźny.  Po przebudzeniu, potrzeba jeszcze kilku chwil, by znaleźć przejście pomiędzy światami.  Nie zawsze jednak, jest to takie proste. Bywa tak, że przez długi czas pozostajesz w świecie, sennej iluzji. Narażasz się wtedy, na rozczarowanie a zamiast powolnego strumienia rozkoszy, napotykasz niebezpieczny wodospad goryczy.  Jeśli jednak, po tym przejściu odczuwasz swobodę myśli, dzień potrafi tobie dać z siebie wszystko, co najpiękniejsze.  Kiedy widzisz piaszczystą ziemię, może wydawać się dla ciebie ugorem, nie wartym nawet spojrzenia. Lecz równie dobrze, możesz spojrzeć na to zupełnie inaczej.  Zobaczyć ziemię, wartą wysiłku, dania jej szansy na powrót do życia i obfitych plonów.  Może potrzeba, tylko kilku ziaren chęci, może przezwyciężenia własnych słabości, a może po prostu tylko odwagi. Twoje serce, nadal wystukuje niespokojny rytm. Lecz, zaczyna już tworzyć melodię, na którą czekasz.  

sobota, 27 lutego 2016

Samoakceptacja.

Cisza i oddech. Oddech i cisza.  Porozumienie, ciała, umysłu i natury.  Zjednoczenie się z samym sobą.  Związek jedyny, który daje nam poczucie wolności prawdy, nie wyimaginowanej, lecz szczerej.  Światło i mrok, cienie i barwy.  Odnalezienie się pośród nich, mimo trudnych wyborów. Lecz również, dającym szansę na ich pokonanie. Pokonanie, tkwiących w nas samych, przeszkód, na przykład słabości, a przy tym zamieszkującym w nas, koszmarnych potworów.  Myśli,  oczekujące . Prawdy, niepoznane.  Słowa, które czasami trudno wypowiedzieć głośno.  Słowa ,które niekiedy łatwiej  przekazać, formą zawartą w literach złożonych i  mieć nadzieję, że właściwie zostaną odczytane.  Stałość i destabilizacja. Przyciąganie i odrzucanie. Prawda i fałsz, a przy tym budowa naszej istoty, z niezgodą na jej manipulację.  Niebo i ziemia, podróż drogą w górę i w dół, lub też jej odwrotność.  Poezja, proza, czy też dramat, a może komedia.  Teatr wydarzeń, świadomości i nieświadomości.  Przegląd i recenzja, naszego życia.  Aktorzy. Ty, sam.  Ludzie, wokół ciebie. Rzeczywistość w połączeniu z przeszłością, i przyszłością.  Teatralna sztuka, o możliwości wznoszenia się i latania. Sztuka, o marzeniach i chęciach tego spełnienia. Sztuka, o przełamywaniu barier, kompleksów, trudności. Sztuka, o zwycięstwach, powodzeniach, wygranych z samym sobą.   Widzowie. Ich odbiór, nigdy nie będzie jednoznaczny. Zresztą, to nie jest wyznacznikiem, twego losu. To, jest monodram. 

niedziela, 21 lutego 2016

Zrozumienie, samego siebie.

Idzie, człowiek zagubiony. Szuka myśli rozwiązania, w głowie zapętlonych. Szuka , błądzi, lecz nie poprzestaje. Być może, coś przeoczy. Być może, coś znajdzie. Być może, coś przez niego zauważone zostanie. Jednak, nadal poszukuje.  Dlatego, że samo poszukiwanie, w sobie celem się staje.  Przygląda się, za róg zagląda.  Może jest za kolejnym z nich, i tam się błąka.  Może, są skryte w świetle słońca, które go oślepia i stąd trudność ich  rozpoznania, stąd jego katorga, którą jest nieznane.  Może, są ukryte w samym  jądrze ciemności nocy, i to jest powodem, jego nieświadomości.   Być może, powinien szukać wśród, łąk i sadów, gdzie kolory grają.  Raz na skrzypcach, raz na harfie, muzyką swą, radość szczęścia nam oddają.  A, być to może, że pośrodku są cienia swego. Tego na, którego nikt nie zwraca uwagi, a jest częścią istnienia każdego.  Myśli sprytne, nie zawsze dają się złapać.  Kiedy sądzisz, że już je pochwyciłeś, nagle zamieniają się w ptaka.  Szybują po niebie.  Lecz, jak masz bez ich pomocy, ściągnąć je na ziemię i doznać ich mocy.  Przecież, nie wszystko musi być wyjaśnione. Nie wszystko nam dane. Zrozumienie siebie,  głównym pytaniem się staje.  Usiadł, na przydrożnym kamieniu człowiek zagubiony, wrócił do swych myśli, myśli zapętlonych.  Dały, jemu jednak szansę, na ich rozwiązanie. Jeśli sam, nie poszukasz na nie odpowiedzi, pytanie nadal pytaniem zostanie. Wciąż bez odpowiedzi.  Spojrzał więc człowiek w siebie.  Przecież, jestem człowiekiem. A, tym samym pytaniem. I, przez to właśnie, jego rozwiązaniem.

niedziela, 14 lutego 2016

Wartości spojrzenia.

Zobaczył, wyrzucony zeschnięty kwiat.  Stał się dla kogoś nieważny, bo pewnie przestał kwitnąć. Lub też, jego kwiecie straciło dla niego kolory?  Pewnie ten ktoś, kto go wyrzucił zauroczył się nowszym,, świeższym, teraz dla niego piękniejszym. Ten stary, stał się bezużyteczny i niepotrzebny.  Według tego, kto go wyrzucił.  Jego nieco pożółkłe listki, już nie przyciągały jego uwagi. Jego zapach już go nie nęcił, nie podrażniał jego zmysłów.  Nie był, już powodem do dumy, chwalącego się nim człowieka.  Inny człowiek. Podniósł z ziemi porzucenie, ujął w swe dłonie. By zbliżając do swych ust, ogrzał go swym ciepłym oddechem, dając szansę na przeżycie.  On dostrzegł, nie tylko upływający czas, którym został naznaczony. Lecz również, przyszłość czasu, młodymi listkami dającymi temu wyraz.  Dla niego stał sie kimś, kto potrzebuje na nowo uczucia. Uczucia troski, miłości i pomocy. Teraz musi go poznać, by wiedzieć, kiedy potrzeba mu słońca, zamiast cienia, cienia zamiast słońca, wody, gdy spragniony. Czasu odpoczynku, gdy tego potrzebuje. Zrozumienia, kiedy czasami listki opadają. Ten człowiek, nawet gdy jego zapach i wygląd, nie jest tak idealny jakiego ktoś od niego oczekuje, nie jest zawiedziony.  Kwiat nadal jest kwiatem, bowiem urody kwiatów nic nie może zastąpić.  Wystarczy czasami, troszkę serca spojrzenia, docenienia, by wszystko zmienić. Kroplą otuchy i wiarą w to, że jeśli się na prawdę chce. Można odbudować, kwiatów korzenie. Dać mu nowe życie, żyzną glebę, na której będzie rozkwitał na nowo. Nie koniecznie, spełniając czyjeś marzenie.  Nie musi, być wtedy na pokaz.  Nie musi, być ozdobą.  Będzie to porozumienie, między kwiatem, a tobą. 

niedziela, 7 lutego 2016

Inny punkt widzenia.

Nie depczcie naszych marzeń. Nie depczcie po nadziei.  To dla nas jest tak ważne.  Przecież do ich spełnienia, choć czasami wydają się być tak daleko. Okazuje się, że to tylko odrobinka, czyli jeden maleńki kroczek nas dzieli. Odsuńcie się od nas, ludzie źli, zawistni bez pragnień i marzeń.  Nie odmierzajcie nam czasu, nie odmierzajcie drogi.  Przyjdzie czas na ich spełnienie, mimo chwil trudnych, chwil zwątpienia.  Lecz kolorowych kwiatów się nie niszczy, bo to tak jakby odejść w krainę cienia.  Czasami są one pisane, choćby patykiem na wodzie, choćby tylko wyobraźnią. Mimo to, oczekujemy ich urzeczywistnienia. Gdyby to nawet miało być, pomiędzy snem a jaźnią.  One są nasze i nikomu nic do tego.  Więc odejdź od nas człowieku, bez marzeń. Odejdź od nas człowieku bez uczucia. Skoro nie potrafisz ich dotknąć, choćby skrawkiem duszy, staniesz się samemu sobie obcym, który nie potrafił i nie potrafi w drogę ku nim wyruszać.   Ja też człowieku obcy, jak i ty się potykam, wpadam w pułapki uczuć, a wiele z nich mi umyka. A, mimo to otwieram drzwi do serca, bo choćbym miał wnet zamknąć je z hukiem. To również nie powód, by całkiem zwątpić i uciec.  Chcesz zmieniać nasze życie, na siłę bez litości. Człowieku obcy, któremu współczujemy, bo nie zaznałeś nigdy, smaku namiętności.  Nie próbuj tego ty, ani też inni niech nie próbują. Bowiem my sami wiemy a, zwłaszcza nasze serca wiedzą co czują.  Cóż wam ludzie zagubieni powiedzieć, cóż wam napisać? Oddajcie się im wreszcie, choć spróbujcie. Bo mogą się okazać, waszą nową drogą życia. 

poniedziałek, 1 lutego 2016

Białe, czy czarne.

Spotykają się uczucia, by wojny toczyć między sobą. Któż by je o to podejrzewał, skoro potrafią zauroczyć.  Jednak, każde z nich chce być zwycięzcą, by zawładnąć tobą. Każde z nich chce być jedyne, bez względu na to, czy dobro, czy też zło niesie ze sobą.  Każde z nich jednak, chce być falą twego serca uniesień.  Kłócą się między sobą, wdając się w ostre spory, które nad którym góruje i które było ważniejsze do tej pory.  Puszą się, chcąc pokazać swe najlepsze oblicza, dając tobie nadzieje, lepszego życia.  Możesz się wśród nich zagubić, znęcony nadzieją. Nie dostrzegając ich ukrytych intencji, głęboko skrywanych, że nie koniecznie mogą przynieść szczęście, lecz również potrafią głęboko zranić.   Sądzisz, że możesz w nich wybierać. Lecz nie do końca, jest to prawdą. Poddajesz się im, ulegasz, z nimi zmagasz.  Tylko, że nie zawsze, na twoje pytanie wewnętrzny głos odpowiada. Czy one nie manipulują tobą? A, ty się po prostu temu poddajesz?  Chciałbyś, by odzwierciedlały stan twego ducha. By były prawdą. By ktoś odczytujący ich stan był pewien, że go nie oszukasz. Możesz je różnie przedstawiać, szeptem słów, uniesionym głosem, czułością, radością, czy też nagłym okazaniem obcości. To są obrazy walki twych uczuć, i ich wzajemnej bliskości.  Z nich jesteś właśnie zbudowany. To one tworzą ciebie, kierują tobą, i piszą scenariusze twego życia, na który nigdy nie jesteś przygotowany.  Lecz popatrzmy na to, również z innej strony. Zamiast szarego mroku, pełne światła neony. Rozterki, porażki, sukcesy, nieokreślone stany bycia. To chyba na tym polega, sens naszego życia.  Czerpać z każdego źródła wszystko, czym zostajemy obdarowani.  

piątek, 29 stycznia 2016

Wystarczy zrozumieć.

Bywają dni, które zasnuwają niebo, ciężkimi burzowymi chmurami. Bywają noce nieprzespane, zastępujące miękką poduszkę, twardością kamienia i głową trosk ciężarem.  Noce, nie przykrywające nas kołdrą z chmur, i  ich puszystością, tylko zgrzebną  narzutą i jej szorstkością.  Teraz jednak, kierujemy się w inną stronę, stronę czystego nieba.  W stronę, jaśniejącego na nim słońca i tego, czego nam potrzeba.  Teraz, kierujemy się w inną stronę, w stronę która jest nocą. Lecz już nie tą samą tylko tą, która służy nam pomocą.  Może, połączenia tych dwojga cudów, zjednoczenia nieba, może właśnie tego jest nam trzeba.  Dlatego za każdym razem, kiedy dzień oferuje nam swą wielobarwną tęczę, a noc szczyci się swą błyszczącą zorzą, przeżywamy coś, co nazywamy własną metamorfozą. Chyba, właśnie wtedy słońce, z księżycem stają w konkury. Które z nich jest nam bliższe, bliższe ludzkiej natury.  Może właśnie w tych chwilach, stajemy się bardziej wrażliwi, może bardziej delikatni i być może, bardziej troskliwi.  Być może, na szczerość bardziej otwarci. Być może, wtedy dopiero otwieramy oczy na to, czego sami jesteśmy warci.  Wtedy, mamy okazję uszczknąć kawałeczek błękitnego obłoczku, symbolu dobra nieba.  Wtedy, mamy również okazję, choć przez chwilę potrzymać w dłoniach spadającą gwiazdę marzeń, jedną z tych, których naszemu sercu  dotąd nikt nie dał.  W końcu sami jesteśmy, blaskiem i cieniem, nocą i dniem.  Zgodą i jej przeciwieństwem, dającym przyzwolenie, lub też mówiący nie.  Czy ktoś to dostrzeże, pojmie, doceni, nieważne tak naprawdę. Bo my w ten sposób, staniemy się ocaleni.  Ile z tego zostanie dla nas, nie ma na to cennika i to również nie jest naszym priorytetem, bo my rodzimy się po to. By kochać drugiego człowieka.

niedziela, 24 stycznia 2016

Dajmy sobie pozwolenie.

Wiarą, szczęściem, miłością i pozwoleniem, być sobą, a nie kimś na pozór. Ukryci, tak głęboko. Schowani, we własnych zwątpieniach. A, przecież stworzeni po to by istnieć. Całymi sobą, lecz nie tylko cieniem.  Każdą komórką świadomości, każdym mięśnia drżeniem, każdym oddechem serca, i  zegara biciem.   Zwątpienia są na tyle tylko pochowane, by w każdej chwili, mogły powstrzymywać szaleństwo, nie zawsze nam chciane.  Komórki świadomości, równie dobrze mogą przedstawiać świat realny, jak i jego odwrotność. Potrafią być prostą, krzywą i łamaną, lub jedną z innych niezmierzonych możliwości, która nie jest nam znaną.  Lecz są chyba szczególnie po to, by dać nam poczucie człowieczeństwa i możliwości.  Drżenia mięśni.  Są uzmysłowieniem strachu ale i podniety, uniesień doznań, wrażeń i wszechrzeczy.  Oddech.  Daje nam spokój, jak i ostrzeżenie. Nieraz posłuchajmy jego rytmu.  Serce.  Wiadomym jest, iż pozostanie zagadką umysłu, i nie wiadomo czy kiedykolwiek poznamy jego tajemnice.  Może być uroczyskiem, miejscem w głębokiej puszczy ukrytą. Jak i otwartą polaną, lecz wśród innych jej podobnych, nie poznaną i nieodkrytą. Może to być miejsce, szczerością i prawdą, jak i tajemnicą tajemnic spowite. Może również być przykładem ugoru, pod parasolem naiwności skryte.  Przychodzi w końcu uznanie, lecz nie o innych ludzi chodzi, tylko siebie samego, o akceptacji doznania i jej dokonania.  Zaczynamy od początku naukę chodzenia, od prób na czworakach, potem na kolanach, aż do momentu pełnego powstania. Niepewne pierwsze kroki, nogi jeszcze słabe, lecz odkrywamy w tym coś, co coraz bardziej wciąga, i daje nam równowagę, jak i przewagę.  Nad tymi, którzy wciąż pozostają na kolanach. Którzy nie chcą powstać a, boją się upadać.  Być może powodu strachu, lub zwyczajnej rezygnacji.  Być może zawiedzenia, lub po prostu, siły powstania.   Być może, staniemy się tym samym, jako po raz pierwszy, tym uroczyskiem nieodkrytym. Może w końcu jednak zauważone przez kogoś, kto potrafi je pokochać i odnaleźć w tym miejscu myśli nieodkryte. Obsiać je obficie ziarnem, i  obdarzyć  plonem dla nas niespotykanym, a samemu sobie nieznanym.

wtorek, 19 stycznia 2016

Poszukiwanie.

Stanął na skraju, krystalicznie czystego źródła. Miejsca o którym tylko śnił, które wydaje się tylko bajką i które znika wraz, ze świtu przebudzeniem.  Poznał już wiele snów, poznał ich odzwierciedlenia w swej rzeczywistości. Były to źródła, tęsknoty, zdrady, szczęścia i nawet miłości. Lecz każde z nich, pod swą przezroczystością, skrywało mętną toń, choć nęciło swym urokiem.  Wielokroć zadawał sobie pytanie, kiedy, jak długo, dlaczego nie teraz? Zamiast odpowiedzi, ich miejsce zajmowała pustka. Uczucia mogące zniewolić duszę, jak również umysł.  Teraz po kolejnym przebudzeniu zapragnął, by senne miraże stały się rzeczywistością. Choć zawsze tego pragnął, nie miał nigdy śmiałości, by dać sobie samemu, na to przyzwolenie.  Przyszedł jednak czas, by odnaleźć to źródło, mimo wszelakich przeszkód. Miejsce, wyśnione, wymarzone i stające się ziszczeniem pragnień.  Jeśli odnajdzie to źródło, a w to wierzy, przyjdzie jego czas spełnienia. Nie będzie już wokół pustkowia, nie będzie już jałowego bezmiaru codzienności, nie będzie już niespełnień.  Jeśli odnajdzie to źródło. Będzie ono, wokół palety barw najprzeróżniejszych skryte, o których dotąd nawet nie miał pojęcia, będąc samemu zwyczajną szarością, wśród jemu podobnych. Będzie ono, upojnością zapachów otoczone. Będzie ono, miłością wypełnione pucharami z których, jej pragnienia będzie można spijać w każdej chwili, by czerpać je bezustannie, zaznając wreszcie jej pełni.  Gdy stanie u tego źródła, zanurzy w nim swe dłonie. Gdy stanie u tego źródła, obmyje swą twarz. Gdy stanie u tego źródła, zanurzy się w nim cały.  Wtedy, stanie się nowym człowiekiem. To będzie właśnie spełnienie.


czwartek, 14 stycznia 2016

Przeznaczenie.

Każdego dnia, z każdą z kolejnych mijających chwil, na nowo poznajesz siebie. To, czego dowiadujesz się o sobie, bywa zarówno, zaskoczeniem, przerażeniem jak i radością odkrycia. Nie na wszystko, jesteś przygotowany. Bowiem, to do czego byłeś przyzwyczajony, i wydawało się twoją stabilnością, nagle potrafi odmienić twe życie.  Kolejne odkrycia, mogą być dla ciebie zbawienne, dające nowe szanse, możliwości, przywracające wiarę w siebie.  Wtedy, życie stawia przed tobą kolejne wyzwania. Z czym, możesz się spotkać w konfrontacji z nowym? Twoim wrogiem, może się okazać strach.  Ten sam strach, który kiedyś patrzył na ciebie wielkimi oczyma, a ty chcąc przed nim uciec chowałeś głowę pod kołdrą, myśląc że tam ciebie nie dosięgnie.  Dzisiaj, już wiesz że chowanie się, jest tylko złudzeniem bezpieczeństwa.  Przyszedł wreszcie czas, by stawić czoła, lękom, obawom i koszmarom.  Teraz to one, w trwodze powinny uciekać, przed tobą.  Właśnie te strachy powinny zobaczyć, że nie jesteś już ich bezwolną marionetką.  Teraz to one, zobaczyły wielkie oczy niosące strach, lecz patrzące już nie na ciebie, tylko wprost  na nie.  Oczy, pełne wiary w swe siły, odrzucające lęk. Oczy, roziskrzone poprzez wyzwanie. Oczy, bez ciemności, bez bezimienności cienia. Oczy, które odnalazły kolory. Oczy, spoglądające w przyszłość.  Zmieniło się, twoje postrzegania świata.  Sam nie wiesz kiedy, stałeś się właśnie przyszłością, którą sam wykreujesz. 

wtorek, 5 stycznia 2016

Coś nieuchwytnego.

Budzisz się i nie wiesz kim jesteś?  Znasz swoją tożsamość, jako człowiek, ale cóż prócz tego?  Może równolegle jesteś gwiazdą, ledwie widoczną na niebie o bladym świcie, dającą ostatnie wskazówki nocnym wędrowcom, szukającym swej drogi.  Być może, staniesz się spóźnionym promykiem słońca, który obudzi  zmęczonego wędrowca, dając mu odpocząć, lecz jednocześnie dając mu szansę przedłużającą dotarcie do kresu swego przeznaczenia. Kto wie, czy nie staniesz się kroplą rosy gaszącą pragnienie, ratującą życie.   Nie zmienisz przeznaczenia, choć tyle razy wydaje się tobie, że pomyliło ciebie z kimś innym.  Próbować jednak, nie jest niczym złym i choćby bywały niepowodzenia, nie możesz się tak po prostu poddawać.   Zasypiasz z miłością w sercu, i niemożliwym zdawało się tobie przebudzenie, bez tego uczucia.  Przychodzi jednak chwila, która ma na imię zwątpienie.  Próbujesz ją zrozumieć, a ona z ciebie kpi. Nie otrzymasz bezpośredniej odpowiedzi. Są za to niezrozumiałości, których możesz nie dostrzegać, lub nie chce się dostrzec.  Zrozumienie byłoby wybawieniem dla rozsądku, ale czym  jest  jego brak?   Urzeka nas łąka pełna rozkwitających kwiatów. Górskie strumienie, wraz ze swą siłą wydobywającą, niby z ni kąt   Jesteśmy zafascynowani, bezmiarem mórz i oceanów. Mimo strachu, odczuwamy podziw dla burz i wiatrów, dla ich potęgi.  W tym wszystkim próbujemy odnaleźć  siebie.  Może, właśnie jesteśmy to my. My ,jesteśmy tymi żywiołami nie dającymi się okiełznać.  Spróbujmy odnaleźć siebie.  Nie dajmy się stłamsić regułom, kanonom, przyzwyczajeniom. Chcesz być wiatrem nieokiełznanym, bądź nim! Chcesz być przepięknym  kwiatem, bądź nim.  Chcesz być szaleństwem, to twój wybór. Chcesz być sobą, to zostań sobą i to będzie prawda.