środa, 11 listopada 2015

Nieodgadniona.

Z każdym porankiem dnia, otwierasz nowe drzwi.  Chwytasz za niewidzialną klamkę, wyobraźnia słyszy szczęk otwierającego się zamka, a drzwi stają przed tobą otworem.  Przekraczasz kolejny próg.  Widzisz przed sobą pustkę wnętrza oczekiwania, spełnienia, nadziei, zaskoczenia, której jesteś treścią i którą zapełnisz.  Samo przekroczenie progu, jest wyzwaniem którego mimo lęku, obaw, masz za zadanie podjąć.  Możesz stworzyć ogień, możesz stworzyć fale wody, możesz stworzyć chaos, możesz stworzyć rozumienie lub beznadzieję. Stajesz się twórcą, przyszłych chwil.  Formujesz rzeczywistość na swój sposób, malujesz jej tło.  Piszesz dialogi scenariusza wydarzeń, które mimo to zaczynają żyć, własnym życiem wraz z upływającym czasem.  Musisz, zdawać kolejne egzaminy z życia. Właśnie. Musisz je zdawać, czy chcesz?  Czy, samopoznanie jest zależne od wyniku testów? Czy, tylko potwierdzeniem tego, czego doznałeś, przeżyłeś, doświadczyłeś.  Zostawmy to, dlatego że za oknami przechadza się piękno.  Pani Jesień.  Kobieta nieprzewidywalna w swych humorach. Kobieta tajemnicza. Niekiedy, można ją uznać za Anioła. Wędruje po ziemskim padole, roztaczając blask słońca wśród kolorowych liści, a z jej uśmiechniętego oblicza można wyczytać radość, szczęście i miłość.  Innymi razy, czuje złość. Zapewne pogniewała się z wiatrem o jeden obłoczek, który wiatr przysłał. On to bowiem, zasłonił jeden promyczek słońca, który nie dodał kolejnego koloru do jej barwnej sukni.  Czasami bywa próżna, ale skoro wędruję pomiędzy ludźmi, przejęła od nich tą niewielką przywarę.  Bywa też przewrotna.  Pięści twe ciało, swym delikatnym dotykiem ciepła, szelestem liści opowiadając barwną baśń o miłości, wprost do twego serduszka. Po czym potrafi poprosić deszcz, by rzęsista ulewą zgasił dopiero co rozpalone płomienie.  Bywa, że nachodzi ją nostalgia. Pogrążona w swych myślach, zapomina o świecie. Wtedy, znajdziecie wyjaśnienie gęstej mgły.  Nagle.  Staje się tancerką niedoścignioną w swych pląsach, piruetach, figurach.  Wydaje się być szaloną, we wspólnym tańcu z wiatrem. To jednak tylko, lub aż, oddawanie swego nastroju, chwili jedynej, być może już nigdy nie powtarzalnej, której nikomu nie wolno zmarnować. Tańczą z nią kolorowe liście, tańczy z nią wiatr, tańczy z nią cały świat.  Dołącz do niej, daj się ponieść, choćby pod kopułę nieba błękitnego, jeśli choć chmurnego, to nic, po prostu tańcz. Wtedy twoje miejsce jest wszędzie, na ziemi i konia wiatru grzbiecie. Który swymi kopytami krzesze iskry z których gwiazdy powstają. Byś mógł człowieku, z jednej na drugą przeskakiwać. Abyś wreszcie dotarł do drogi mlecznej, na której, swe ciało zmęczone byś mógł ułożyć i szalejącemu sercu dać odpoczynek.  Pani Jesień, rozkocha ciebie w sobie, po czym odejdzie i każe czekać. Lecz ty już tego nie wiesz, czy z ze swym powrotem pozostanie uczucie. Czy też pokocha innego a ty pozostaniesz samotny, zawiedziony lecz ze wspomnieniem dawnego, wtedy przeznaczonego dla ciebie uczucia. Lecz wcale tak być nie musi, po prostu odejść musiała, ale mimo długiej rozłąki jej miłość, do ciebie pozostała.    Z każdym porankiem dnia, kiedy otwierasz nowe drzwi. Możesz za nimi spotkać właśnie ją, naprzeciw której staniesz właśnie ty.